Podsumowanie mojego 2018 roku

Jest 31 grudnia.
Nie wiem jak jest to możliwe i czemu i gdzie mi przeleciał cały ten rok. Od samego początku przeczuwałam, że będzie to rok bardzo ważny.
Niewątpliwie był to rok najważniejszy w moim życiu, bo w końcu odważyłam się poświęcić wszystko, żeby znaleźć to, co w sobie znalazłam. 🧜‍♀️🧜‍♀️🧜‍♀️

Ten dziwny, popieprzony rok wił się jak sinusoida, albo tak, jak potrafi się tylko wić 🐍 Quetzalcoatl, 🐍 Pierzasty Wąż, czyli Bóg Majów, niosąc mnie z wyżyny najlepszej euforii, do najciemniejszych otchłani rozpaczy.
W tym roku Quetzalcoatl był w mojej sprawie wyjątkowo kapryśny. Pląsował on mniej więcej tak:

Długi, wieloletni, piękny, obiecujący związek
depresja w długim, obiecującym związku
zerwanie długiego, obiecującego związku,
depresja po zerwaniu długiego, obiecującego związku
dalej depresja…
depresja.

Zamieszkanie z artystami, którzy podsunęli mi i pomogli zrozumieć idee wolności 🦄🦄 Dzięki, ziomki 

Grube rozkminy na temat życia przeplatały się z falami grubych depresji, a w międzyczasie była praca, żeby zrealizować coś, co zawsze chciałam zrobić: Pojechać do Ameryki. 🌎🌎🌎 Od zawsze miałam jakiś American Dream, ale polegał on raczej nie na wożeniu się Mustangami po Manhattanie i picie drinków z kokosa, tylko raczej na bieganiu gdzieś po dżungli z szamanami i… piciu wody z kokosa… 🥥

🇲🇽 Pierwsze dni w Meksyku były jakieś euforyczno-ciężkie bo, otóż zrealizowało się to, co chciałam, ale nagle co tu robić, o czym tu myśleć, gdy się jest sam na sam ze sobą…? Z czasem się jednak przyzwyczaiłam i nauczyłam się rozmawiać ze sobą.
Ameryka w niczym mnie nie zawiodła.
🧞‍♂️🧞‍♂️🧞‍♂️ Poznałam wielu inspirujących ludzi, z którymi mam kontakt do dziś, zobaczyłam wiele miejsc, odkryłam swój talent i nauczyłam się przetrwać nawet jak się ma bardzo mało pieniędzy  To wszystko podbudowało mnie na tyle, że zyskałam świadomość, że zawsze sobie poradzę  🧞‍♂️🧞‍♂️🧞‍♂️
Tak naprawdę te 3 miesiące były dla mnie kluczowe. Life-changing. 🦂Najciekawsze jest to, że nawet gdy wróciłam, to, czego się nauczyłam tam, nie zatraciło się, a wręcz urosło. Nauczyłam się przekładać moje plany to na rzeczywistość i spełniać to, czego chcę. Zobaczyłam, że inni ludzie też się jarają tym, czym ja się jaram, a najlepsze jest to, gdy inni jarają się z tego, co robię ja. 📸📸

🐉🐉🐉 Gdy wróciłam do Miasta Smoka, nieuchronnie dopadł mnie szok i depresja, ale to wkrótce ustąpiło na rzecz ogarniania swoich planów i projektów, które obmyśliłam sobie w Meksyku 

I tak pracuję aż do dziś, szukam mojego miejsca i mojej drogi i myślę, że powoli ale nieustannie się zbliżam do realizacji moich pomysłów na samą siebie. Oby tak się stało! 🍀🍀🍀

2018 niewątpliwe był rokiem przemian, zrozumienia siebie, przewrócenia wszystkiego do góry nogami, znalezienia własnej drogi i niepewne, ale nieuchronne wejście w nią. W tym roku wymyśliłam sobie pomysł na siebie, zaczęłam coś w tym robić i ku mojemu zaskoczeniu… udało się! 🧜‍♀️🧜‍♀️🧜‍♀️

Myślę, że 2019 będzie rokiem zastosowania tych przemian w praktyce, podążania dalej drogą, którą się wybrało, rozwoju i OGARUUU!! 💪💪💪

🙏🙏Za to, że ten rok wyglądał jak wyglądał, mogę podziękować wielu osobom. 🙏🙏

A na zakończenie, ten niesamowity rok 2018 mogę z pewnością podsumować tą piosenką:
I’m looking for freedom…
And to find it cost me everything I have

🐦🐦🐦🐦🐦🐦🐦🐦🐦🐦🐦🐦🐦🐦🐦🐦🐦🐦🐦🐦🐦

Z życzeniami dobrych wyborów,
Wasza Arczi 

🧚‍♀️🧚‍♀️💃💃💃🌵🌺🌺🌺🥑🥑🥑🎼🎼🏜🏜⛺️⛺️🌴🌴🌴

Dodaj komentarz